czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział 1 cz.1

PORWANA


Od zawsze napotykałam się na kłopoty. Taka już moja natura. Jednak nigdy nie sądziłam, że będę otoczona przez trzech smakowicie wyglądających mężczyzn. I do tego wilkołaków. Słynęły z tego, że długo wytrzymują w łóżku ( co oczywiście parę razy zdążyłam sprawdzić). Ale teraz raczej moje myśli powinny powędrować w kierunku obmyślania planu ucieczki, ale trudno jest się skupić kiedy oni wprost "pożerają" mnie wzrokiem. Najwidoczniej spodobałam się im. A to w tej chwili nie wróżyło nic dobrego. Wilkołaki czasem dzieliły się swoją "zdobyczą" między sobą. Teraz ja stałam się tą zdobyczą. Żadne zaklęcie nie chciało mi wyjść z ust. Stałam tam jak posąg i patrzyłam na nich, a oni na mnie. Pierwszy mężczyzna, który się poruszył w moim kierunku był wysoki, jasny blondyn z niebieskimi oczami. Uśmiechną się ukazując swoje ciut większe od normalnego człowieka kły. Dotkną swoją olbrzymią dłonią moje włosy i patrzył na mnie przy tym z lubieżnym wyrazem twarzy. Poczułam do niego wstręt jak i do pozostałych dwóch wilków. Nie trzeba się było długo zastanawiać co zamierzali ze mną zrobić. To się im ze mną nie uda. O nie! Zepchnęłam rękę z moich włosów, a ten gest sprawił, że blondyn się zdenerwowała. On najwidoczniej kierował dwójką wilkołaków z tyłu, ponieważ szepną coś do nich, a oni kiwnęli głowami i poszli w kierunku wyjścia z ciemnego zaułku. Teraz mam szanse. Nie mogę użyć żadnego zaklęcia, bo jestem jeszcze osłabiona, ale mogę spróbować tradycyjnej metody pokonania przeciwnika i do tego mężczyzny. Blondyn patrzył na mnie, a ja na niego. Zebrałam w sobie całą siłę i kopnęłam go między nogami. Skulił się i zaczął wrzeszczeć. Ja wystartowałam jak torpeda i biegłam ile sił w nogach. 
- Ty mała dziwko! Dostanie Ci się za to!
Dalszych słów nie słyszałam, bo jak tylko wydostałam się z zaułka zobaczyłam dwóch przyjaciół blondyna. Poczułam przerażający ból w głowie i zapadła ciemność.
***
- Musimy coś z tym zrobić. Tak dalej być nie może. Nie mamy żadnych dowodów, ale każdy wie, że oni lubią różne perwersje i nie każda kobieta się na to godzi.
Przechadzałem się po aksamitnie miękkim dywanie i zastanawiałem się kogo ci dranie mieli czelność porwać. Mówiłem im, żeby przestali inaczej źle się to dla nich skończy, ale oni oczywiście zaprzeczali wszystkiemu. Teraz im tego nie daruję. Nawet bez dowodu urwę im łby. Tak dalej nie może być. To się niedługo skończy.
- Masz racje Henry. Pójdę dziś do ich domu i ostrzegę ich. Jeżeli jeszcze raz porwą jakąś kobietę, albo będą ją zmuszać do czegoś słono za to zapłacą. Dzięki, że mnie o tym powiadomiłeś.
- Nie dziękuj mi. W końcu jesteś naszym alfą, Mordanie.
Po tych słowach Henry ukłonił się i wyszedł. Pora wyruszyć na polowanie.
***
Nie mogłam się ruszać. Wszystko mnie bolało, zwłaszcza brzuch , ręce oraz głowa. Próbowałam się poruszyć, ale szybko się zorientowałam, że zostałam przywiązana do krzesła. Przypomniały mi się ostatnie wydarzenia. No tak. Te dupki uprowadzili mnie, pobili i związali. Otworzyłam z wysiłkiem oczy i wcale mnie nie zaskoczyło, kiedy ujrzałam ciemne ściany i metalowe, grube drzwi. Jedynie słaba żarówka rozświetlała pomieszczenie. Mam na sobie ubrania, więc jeszcze mnie nie tknęli. Ale to tylko kwestia czasu, kiedy to zrobią. Nie wiem ile czasu byłam nieprzytomna. Rękami próbowałam rozwiązać więzy, ale skończyło się to tylko bezsilnymi próbami i wyzywaniem wilkołaków. Może jak bym była ostrożniejsza to bym nie poszła do tego zaułka, albo przynajmniej szybciej się zorientowała kiedy te przeklęte wilki zaczęły mnie otaczać. Teraz moja magia jest bezużyteczna przynajmniej na teraz. Jestem zbyt osłabiona żeby rzucić jakieś zaklęcie, a nawet jak bym dała radę jakieś rzucić to skończyło by się to dla mnie tragedią. I co ja teraz mam zrobić? Jeszcze przez jakiś czas rozmyślałam jak z tond uciec, aż usłyszałam kroki i przesuwaną zasuwę w drzwiach. Ktoś wszedł do pokoju lecz nie mogłam go dobrze dojrzeć w słabym świetle. Po kilku krokach w moją stronę ujrzałam mężczyznę, który brał udział w moim porwaniu. Był to brunet o zielonkawym kolorze oczu i ubrany w zwykłe, czarne spodnie i szary podkoszulek. To jemu blondyn coś szeptał. Wcześniej nie skupiałam na niego większej uwagi, ale teraz widzę, że jest w średnim wieku, z lekkim zarostem i wielkimi mięśniami. Nie mam szans żeby go pokonać. Ważył pewnie ponad 100kg., a ja tylko 58kg. i nie mam żadnych mięśni, a on jest strasznie napompowany. Już po mnie.
- Witaj ślicznotko. Coś długo spałaś i myśleliśmy, że Jacob za bardzo Cię stłuk za to kopnięcie w krocze. Z jednej strony dawno nikt mu nie przylał, ale z drugiej to był bardzo zły ruch. Gdyby chciał już byś była martwa. Uratowałaś się tylko dla tego, że jesteś fajną dupcią do rżnięcia.
Mówiąc to brunet uśmiechną się i puścił mi oczko. Zachciało mi się od tego żygać. Przynajmniej wiem jak się nazywa lider tych dupków. Jacob. Zapamiętać i kopnąć go jeszcze raz, albo najlepiej kilka razy między nogami kiedy mi się uda oraz kiedy będę już w pełni sił. Wtedy zobaczy, że ze mną nie można zadzierać.
- Nie masz żadnych pytań? Żadnego wołania o pomoc? Proszenia i błagania, żeby Cię wypuścić? Wszystkie inne tak robiły.
- Co mi da, że będę się poniżać skoro i tak nie zamierzacie mnie wypuścić, a właśnie o to wam chodzi. Żebym się poniżyła. Błagała o coś czego i tak nie dostanę. Nie zamierzam dawać wam rozrywki pacanie!
Mężczyzna podszedł bliżej i z otwartej dłoni walną mnie w twarz. Bolało tak jak bym dostała z całej siły cegłą. Poczułam jak kręci mi się w głowie. Z moich ust wydobywała się krew, a ja czułam jak lecą mi łzy po policzkach. Wilkołak przybliżył swoją twarz do mojej i za każdym słowem toważyszył śmierdzący oddech, który mógł zabijać z odległości dwóch kilometrów.
- Za każdym razem kiedy powiesz coś głupiego skierowanego do mnie lub do moich przyjaciół będziesz dostawała po pysku, Ty durna ździro! Zrozumiałaś?!
Skończywszy na mnie wrzeszczeć jeszcze raz uderzył mnie w policzek. I w ten sposób dolał oliwy do ognia. Zemdlałam.